Kiedy chcę się zrelaksować i czuję się przytłoczona codziennością z dziećmi, przeglądam katalog Polifrnu i marzę….Oczywiście prezentowane w nim aranżacje muszą pozostać w sferze marzeń.
Proszę sobie tylko wyobrazić, przy dwójce moich kochanych urwisów-brudasków olbrzymi narożnik w jasnej tapicerce, ściany wyłożone płóciennym materiałem, stół jadalny o przepięknej, aczkolwiek chłonącej każdą plamkę, marmurowej powierzchni.
Poza tym prezentowane w katalogu wnętrza są raczej ciemne, co Włochom, zalanym przez słońce, nie przeszkadza.
Pozostaje mi tylko oglądać, podziwiać i podpatrywać materiały, ich zestawienia, proporcje. Wszystko tu jest perfekcyjne: od zakomponowania wnętrza, przez materiały, z których wyprodukowane są meble, kolory, dodatki, elementy współczesnej sztuki, a nawet kadr zdjęcia.
Materiały są iście urzekające: aksamitny welur, satynowe drewno, połyskujące powierzchnie stolików i miłe, ciepłe światło (często sączące się zza podwieszanych sufitów lub z kosztownych lamp). Na tle ciepłych szarości i drewna pojawia się czasem plama koloru: niebieskiego kobaltu, butelkowej zieleni, słonecznej żółci.
Po 10 minutach takiej „terapii” wracam do moich urwisów, rozpalona kolejną ideą, co można by ulepszyć i upiększyć w naszym domu, a ukochany mąż, słucha o moich pomysłach z coraz większym dystansem i pobłażaniem:)
Zdjęcia pochodzą z katalogu Poliform