Mój znajomy nazwał je „druciakami” i do tej pory pod taką właśnie etykietą egzystowały w mojej świadomości. Dopiero, kiedy moje własne dziecko zainteresowało się mini „druciakiem” stojącym na ekspozycji, mimo że był błękitny, a nie różowy, stwierdziłam, że coś w nich jest.
Moja sympatia do nich wzrosła jeszcze, kiedy przeczytałam artykuł w ostatnim numerze Elle Decoration „Para z gwiazd” (aut. Ela Stasiak) poświęcony ich twórcom: małżeństwu Ray i Charlsowi Eames.
Ona była malarką, on architektem. Krzesło kojarzy mi się właśnie z połączeniem tych dwóch dziedzin: stalowa (druciana:) konstrukcja nóg przywodzi na myśl architekturę, a miękkie płynne linie siedziska- plamę koloru na abstrakcyjnym obrazie. (tym bardziej, że dostępnych jest wiele pięknych wyrazistych lub pastelowych wybarwień)
Krzesło już od wielu lat pojawia się na zdjęciach w magazynach wnętrzarskich, a teraz też i w domach moich znajomych. Odnajduje się w eleganckich, klasycznych salonach, jak i w garażowych loftach. Naprawdę nieźle prezentuje się w towarzystwie innych siedzisk, jak i solo. Jak widać na zdjęciu z Córeczką- jest też wersja dla dzieci. Licencję na produkcję mebli autorstwa Eamsów w Europie dzierży Vitra– renomowana i niestety dość droga jak możliwości finansowe przeciętnego Polaka firma. Meblowe sieciówki i sklepy internetowe mają do zaproponowania nieco tańsze „zastępniki” (np. Jysk, Customform)
Projekt krzesła powstawał od 1942 roku, aż do zakończenia II Wojny Światowej. Projektanci w czasie wojny projektowali i produkowali w swoim warsztacie stabilizatory ortopedyczne z giętej sklejki, dla rannych żołnierzy. To doświadczenie nauczyło ich wywodzić formę mebla wprost z jego funkcji. Bez zbędnych ozdobników, upiększaczy. Szczerość i prostota projektu. Takie podejście ujawniło ich talent i projektową charyzmę.
A więcej na temat Charls’a i Ray Eames przeczytać można na
Zdjęcia pochodzą z