MAH JONG Sofa prod. Roche Bobois
Czytałam niedawno o bohaterce książki, która przeróżne stresy odreagowuje tworząc wieczorami barwną makatkę. Zajmuje jej to niespełna rok, efekt końcowy odbiega od ideału, ale okazuje się, że było warto! Co takiego ujmującego jest w pozszywanych barwnych skrawkach? Może te na wskroś kobiece dekoracje kojarzą nam się z długimi jesiennymi wieczorami, domowym ciepłem, gorącą herbatą. Jesień inspiruje do ręcznych robótek!
Tu patchworki w skali makro: kanapy, fotele, pufy. Wielobarwne tkaniny najpiękniej prezentować się będą w kolorystycznie i stylistycznie zdyscyplinowanych wnętrzach.
W numerze 93 Elle Dekoration pojawiły się zdjęcia sypialni, w której główną dominantą kolorystyczną są patchworkowe pufy i lampa-kula.
Za to w numerze 100 Elle Dekoration w jednym z prezentowanych domów, na zdjęciu w roli głównej wystąpił patchworkowy fotel.
A oto nieco historii. „Przed epoką wiktoriańską w Anglii patchwork był produktem ubóstwa. Nic nie mogło się zmarnować, a więc każdy najmniejszy ścinek i resztka były wykorzystywane do cerowania ubrań i pościeli. Na dziury i rozdarcia naszywano łaty o najdziwniejszych kształtach. Ze znoszonej odzieży wycinano dobre fragmenty i naszywano je na mocniejszą tkaninę, wziętą np. ze starego worka na mąkę. Takie ubrania były i trwalsze i cieplejsze dzięki dodatkowej warstwie materiału.
Niektóre takie praktyczne wyroby zawędrowały pod koniec XIX wieku do domów mieszczańskich, stanowiąc inspirację dla zapobiegliwych kobiet epoki wiktoriańskiej. Z niemodnych już sukien i kreacji balowych, z niepotrzebnych ubranek dziecięcych i strojów ślubnych wycinano cenne kawałki jedwabiu, brokatu i welwetu, wstążki i koronki. Po przyfastrygowaniu wybranych kawałków materiału do kanwy zszywano je ozdobnymi ściegami stosując ozdobne nici. Potem następowało właściwe zdobienie – naszywano guziki, kokardki, aplikacje, kwiaty z jedwabiu, koraliki i pióra. W ten sposób powstawały kapy, narzuty, bieżniki, poduszki, osłonki na imbryki do herbaty.
Te prace to sztuka. Pochodzą z książki „Contemporary Quilts from Traditional Designs” Caron L. Mosey
O jak kolorowo przy stole!
A to należące do naszej córeczki sowy, zdobyte w Biedronce, jako stopery do drzwi;) Są ostatnio, jej ulubionymi przytulankami.
A to też sowa, tyle że z poznańskiej pracowni artystycznej Pani Niteczka.
Czuję się zainspirowana.
Igły w dłoń!)
źródła